Don't Starve Wiki
Advertisement

Trójca nieznanych S1R2O1 - Zygmunt ma kolegę.[]

Pomińmy już drzewce...

- Gdzie jest Woodie? Woodie! Woodie!- krzyczała Wendy. Ona dzisiaj gotowała "kolację". Właściwie szczątki królika.

Dzisiejsze przeżycia nie dawały jej spokoju. Nagle krzyk, potem trzy dziwaczne posatcie na horyzoncie... dodatkowo Wickerbottom zmusiła ją do przeczytania książki. Prawdę mówiąc, wolałaby czarny humor, ale musiała czytać książkę pt.: "Sławni ludzie. Część 7379. Maria I - władczyni dawnej Portugalii". Nie podobała jej się. Ok, wróćmy już do tematu! W obozie brakowało tylko Wilsona i Woodiego. Woodie "Bond" był gwiazdą w obozowisku i wszystkim go brakowało. Na Wilsona nikt nie zwracał uwagi, więc pominięto to. Może tylko jakiś przebłysk miała w głowie Willow pożerając tony cukierków? Albo Wendy mieszając mokre paskudztwo w garnku? Wickerbottom odpada, bo ją interesował tylko Wallace, z którym się od dawna nie widziała.


Wilbber przypomniał sobie, jak to dobrze było w obozie. Maszerował długo, wraz z towarzyszami mając plecak pełen jedwabiu (wiadomo z kąd). Stefan wyprodukował najwięcej. Wilbber szedł, szedł i końca nie widział. Przypomniał mu się Wolfgang, jedzący szynkę w miodzie, Wes, próbujący coś im przekazać na migi, Wendy, którj osobiście nie lubił i Wickerbottom... przy tym imieniu zagryzł zęby i zacisnął pięści. Nienawidził jej. Od czasu kiedy zostawiła go samego, bez żadnej pomocy w kokonie pająków...Przypomniała mu się jeszcze jedna osoba. Willow. Lubiła słodycze i była najsympatyczniejszą (przynajmniej dla Wilsona) osobą. Zawsze uśmiechnęła się, poczęstowała cukierkiem. Nie to bo Wendy. Jej kuchnia była OBRZYDLIWA, jej uśmiech pusty, zimny, wręcz lodowaty. Willow miała zawsze ciepły uśmiech.

- Te Wil.. Wilbber, gorąco Ci?- zapytał Stefan wytrącając Wilsona z zamyślenia.

- Mnie? Czemu?- odpowiedział Wilson

- Bo żeś taki czerwony, Wilbber!- dodał Webber

- Po pierwsze: Jestem Wilson. Wilson! Nie Wilbber, tylko Wilson!

- Aha...

- Po drugie: Nie jestem czerwony!

- Teraz nie! wcześniej byłeś!- powiedział Webber

- Te, ludziu, co to?- powiedział Stefan zchylając się i podnosząc książkę, przy okazji robiąc jedwab z tyłka. Książka zatytułowana była "Zioła lecznicze. Autorzy: Waverly Krankenhaus i Wickerbottom Bookward."

- Już wiemy, jak Cię uleczyć!- powiedział Webber zamykając z trzaskiem książkę.

- Dobra, ale teraz musimy rozpalić ognisko, aby przetrwać. Słońce zachodzi.- oznajmił Wilson

Naglę w krzakach coś się poruszyło. Bohaterowie odskoczyli dwa metry dalej. Wylazło z nich coś dużego. Rzuciło złowrogie spojrzenie świecącymi oczami i rzuciło się na nich. Po chwili wyszła też świnia oznajmiając:

- Zygmunt ma kolegę!!!

Ciąg dalszy nastąpi!

Następny tytuł: Wilson!!!

Advertisement