Don't Starve Wiki
Advertisement

Ciemność otaczała ją ze wszystkich stron. Nic nir widziała i było jej zimno. Coś ciągnęło ją w dół. I wtedy usłyszała... śpiew. Najpierw pomyślała "Co to ma być?! Ja tu tonę, a ktoś śpiewa." Lecz nagle poczuła w sobie życie. Kiedy udało jej się otworzyć oczy, zobaczyła, że leży na posłaniu. Nad nią Lorax i jakiś dziwny lodowy ptak śpiewali jakaś piosnkę, lecz widząc ją obudzoną zamilkli.

- Czemu nie użyliście krzyczących marchewek, tylko śpiewaliście? - powiedział dziewczęcy głos.

Osobą, która to powiedziała, była wysoką dziewczyna o rudych włosach i zielonych oczach. Stała obok wysokiego i barczystego mężczyzny o bujnej czarnej brodzie.

- Dlatego Wave, że potwór, który zaatakował Semi to nie Bazyliszek i Mandragory rosną tylko na Kościanych Bagnach, a tam się nie zapuszczam. I tak jest szybciej. - powiedział Lorax.

Semi spojrzała na siebie i zobaczyła, ze ma blade ręce. Zauważyła też, że jest mokra. Lorax to spostrzegł po powiedział:

- Co się gapicie jak muły na malowane wrota. To tylko przemoknięta dziewczyna. Może dacie jej suche ubranie i ręcznik?!

Kiedy przynieśli jej te rzeczy, wyszli. Semi już miała się przebrać gdy zauważyła, że Lorax wciąż stoi w pokoju.

- Może byś tak wyszedł, chyba, że chcesz sobie na mnie popatrzyć, zboku ( >:/)! - krzyknęła Semi.

Lorax zrobił dziwną minę, spojrzał na Semi, zaczerwienił się i powiedział coś w rodzaju: Niech będzie, moja.... e, Semi. I poszedł. Semi ubrała się i zeszła na dół by zjeść z innymi obiad.


Pod łożyskiem Wężosmoka, znajdowała się jaskinia w kształcie pionowej elipsy. Przy jej połowie znajdowała się zawieszona na czterech łańcuchach platforma. Znajdował się na niej tron. Na tronie siedział złowrogo wyglądający mężczyzna. W rękach trzymał skrzydła Lodoperza. Co gorsze, one wciąż, się poruszały. Nagle do mężczyzny przyleciał Lodoperz. Wysyczał coś mężczyźnie po czym mężczyzna zaczął mówić sam do siebie:

- A więc przeżyła... Cza znaleść inny sposób uśmiercenia ich.... Po tym puścił skrzydła, które wtopiły mu się w ciało i poleciał w górę jaskini.


Robi, Marnin i Wiewiórka, zbliżali się do zamku. Musieli się odpędzać od Lodoperzy chcących wyssać im gałki oczne. Wiewiórka, ciągle gadała coś o grzybach, jabłku i papierze. Jedyną osobą słuchającą ją był Marnin, choć nic z tego nic nie rozumiał. Nagle usłyszeli głośne wycie. Coś dużego się do nich zbliżało. Był to Gęsiołoś wiewiórka nastawiła ogon i syknęła. Gęsiołoś zbliżał się do nich i już chciał ich zabić kiedy, walnęła w niego kula ognia. Jak się okazało, wystrzelił ją, chłopak w szaliku z napisem "Ciocia Drago".

- Kim jesteście? - zapytał się ich Dragoniar.

- Drago! Bracie to ja twój brat, Marnin! - powiedział Marnin. Dragoniar popatrzył się na nich ze zdziwieniem i zabrał ich do zamku. Wiewiórka została bo nie zaufała Dragowi.

Advertisement