- CISZAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!
- Ależ spokojnie, Sweet, to tylko Wiktor wszedł do sali i chce coś powiedzieć, a to nic ważnego...
- Zamilcz, panie Ronix! Wiktor to nasz najwyższy szef, który wespół z Jasie... Snurtlem nami dowodzi! A izolatka jest tylko kilka metrów stąd!
- Dobrze, już dobrze, panienko.
W wielkiej sali zapełnionej ekranami, czujnikami, światłami, komputerami i ludźmi otworzyły się szklane drzwi. Wszedł Wiktor ubrany w gustowny garnitur i modne okularki w złotych oprawkach. Za nim podążał Snurtle z jak zwykle dumnym i wyniosłym spojrzeniem. Wiktor odsunął się na bok i zaanonsował:
- Panicz Jasieł.
Snurtle posłał mu spojrzenie conajmniej wściekłej krowy, po czym zwrócił się tymiż słowami do zgromadzenia:
- Witam, zacni panowie! I panie. Chciałbym oznajmić wam pewną zaszłą sytuację. Zapewne wiecie o wrogu, który aktualnie...
- O gościu z Parkinsonem oczu... - szepnął Wiktor niewinnym głosikiem.
- Nie słuchajcie go - zmitygował się Snurtle. - Kontynuując, ten oto człowiek jest prawdopodobnie członkiem Ekipy Odbudowy Stalingradu.
Po sali przeszedł szmer, tylko koło Snurtle'a dało się słyszeć szept:
- Nonsens... to tylko brak wiedzy o medycynie...
Ronix podniósł dłoń.
- Słucham, Przemysławie. Możesz wstać.
- Cóż - rozpoczął Przemek - jeżeli to jest nawet członek EOS, to czemu śledzi pijaczków wracających z balangi w zapomnianym miasteczku...
- TO MOJE MIASTECZKO RODZINNE!
- Zapomnianym miasteczku, zamiast brać w rękę młot, gwoździe i trochę silikonu i wracać do Rosji!
Mowa została nagrodzona owacjami. W powietrze podleciały kapelusze i kanapki z majonezem.
- Być może, paniczu Ronix, być może. Jednakże i tak pójdę tam sam z Dragoniarem zbadać sytuację!
Na sali zaległa cisza.
- Paniczu Jasiełu... - rzekła w końcu Ester - Dragoniara już nie ma. Pierwszy poszedł zbadać sytuację. On chyba chce zająć twoje stanowisko.
Snurtle zmrużył oczy. Po chwili uśmiechnął się. Nie był to przyjemny widok.
- Ahhh, zająć stanowisko? Doprawdy?
CDN.