Nad światem, do którego zostało porwane Zgrupowanie, padł cień skrzydeł. To mały nietoperz z dziwnym urządzeniem przymocowanym do pazurzastych nóżek krążył nad zdezorientowanymi członkami ekipy. Dziwne urządzenie było specjalną, opancerzoną kamerką, przez którą Maxwell obserwował świat. Nietoperz zawisł na świerku i skierował obiektyw w stronę porwanych.
W komnacie z szklanymi filarami...
... Maxwell wpatrywał się w ekranik. Ucieszyło go, że pierwsze co zaczęli robić porwani po, hm, porwaniu, to się kłócić. Wkrótce pomrą tam z głodu, pomyślał. Kiedy pozbędę się najgorszych wrogów, będę mógł przystąpić do podboju świata, dzierżąc Miecz wyłowiony z Wód Maxwellstanu.
Rozmyślania Maxwella przerwał huk drzwi otwieranych przez cieniste ośmiornice. Do szklanej, ponurej komnaty powoli weszła jakaś ciemna postać. Maxwell zmrużył oczy. Cień zaczął sunąć w stronę tronu, nie poruszając nogami. Maxwell wstał, pilnując, aby przybysz nie zobaczył jego dłoni na rękojeści Miecza. Odezwał się:
- Kim jesteś, Cieniu? Dlaczego strażnicy cię wpuścili?
Tyran dosłyszał metaliczny śmiech. Postać odparła:
- Mam moc sterowania cudzymi umysłami. Co prawda długo musiałem szukać, zanim znalazłem choć cień rozumu w tych tępych mięczakach, ale jakoś się doszukałem. Kim jestem? Zagubionym cieniem. Nazywam się Toro, choć ci, którzy mnie pozwali wolą nazywać mnie Torturą. Zasłyszałem o twej potędze, dlatego przybyłem ofiarować ci moje posługi. Wiem o Zgrupowaniu. Czy chcesz, abym wszedł w którąś z osób w tej grupce, i pokierować ją wg twoich planów?
Maxwel uśmiechnął się.
- Nie wiem, dlaczego chcesz mi służyć, Torturo, ale przyjmuję propozycję. Jeśli możesz, wejdź w Ronixa. Poznasz go po ciągłym wtrącaniu w zdania słówka "majonez".
Cień uniósł brwi, tak się przynajmniej Maxwellowi wydało, bo ich nie widział.
- Majonez?
Tyran westchnął:
- Nie chcesz wiedzieć.
CDN.