Wiktoria znacząco oddaliła się od Slurtle' a, i podążała w dużym dystansie.
Snurtle uratował życie jej mężowi. Nie mogła go ot tak zostawić.
Po pewnym czasie wyszli z lasu. Slurtle wszedł do tunelu prowadzącego do podziemnego pałacu brata. Położenie habitatu było bardzo korzystne - przyjaciel Snurtle'a, Ronix, nie lubił światła.
Wiktoria odczekała chwilę, po czym wśliznęła się do tunelu.
Ten tunel zawsze ją fascynował. Przypominał ekran monitora o walcowatym kształcie. Wyświetlały się na nim losowe obrazy - z przeszłości i przyszłości.
Na "ekranie" mignął Putin pijący kawę w dużym apartamentowcu. Tuż obok twarz Wiktorii rozświetlił fragment Kryształowej Nocy. Przez chwilę było widać Józefa, wrzucanego do studni przez złych braci. W tym momencie tunel się skończył.
Zobaczyła Snurtle'a, leżącego na ziemi. Przed nim stał jego brat, Slurtle. Z mieczem w dłoni.
Wiktoria krzyknęła.
Slurtle obrócił się, mówiąc:
- Nie wtrącaj się, dziecino, albo zginiesz. Chyba lepiej, aby zginęła jedna osoba, nie dwie?
Chciał się odwrócić, gdy pomiędzy nim a Wiktorią rozbłysło światło. Po chwili dziewczyna rozpoznała zgarbioną postać Shangherusa. Ten rzucił się na Slurtle'a. Powalił go na ziemię, mówiąc:
- Mam cię, Snurtle!
Zaczął go dźgać nożem. Slurtle chciał uświadomić orkowi pomyłkę, ale wydawał tylko okrzyki bólu. Shangherus, upojony, krzyczał:
- Giń, ścierwojadzie! Kiedy umrzesz, zaniosę twoje ciało twojemu bratu, Slurtle' owi. I wiesz, chyba się ucieszy.
W końcu Slurtle upadł. Ork chwycił go i zniknął.
Snurtle stał trochę dalej, zbity z tropu. W myślach dziękował Bogu, że ma tak podobnego brata. Zwrócił się do Wiktorii.
- Nie ma to jak ironia losu....